piątek, 22 maja 2020

czy 6 z przodu to jakaś ściana nie do przebicia?
na pewno ściana w mojej głowie bez przebicia której nie będę czuła się z siebie zadowolona.
niby tak blisko a ciągle waga sobie ze mną pogrywa. żeby nagle zawrócić i popsuć mi humor z samego rana.
nie lubię poczucia braku kontroli. kalorie przypilnowane, ćwiczenia zrobione, a nadal nie mogę być pewna, że waga spadnie.
_

byłam ostatnio na spacerze z moim przyjacielem. i tyle rzeczy omówiliśmy. rozmawiałam z nim przez 5 godzin i przekazałam więcej zdarzeń i myśli, niż swojemu chłopakowi przez rok. albo przez dwa lata. albo dłużej.
teraz zastanawiam się, czy kocham swojego chłopaka.
z którym mieszkam i do którego muszę wrócić za tydzień.
i od tej myśli codziennie boli mnie brzuch.

co mam robić? ktoś mi powie? albo zrobi to za mnie?

// okazuje się, że ćwiczenia pomagają wyładować pokłady wściekłości

czwartek, 14 maja 2020

moje nastroje zaczynają przypominać moją wagę
72
71
70
72
góra dół góra dół
mam ochotę tańczyć i płakać na zmianę.

wyrobiłam sobie kwarantanną rutynę: praca, owsianka, praca, obiad, czytanie, ćwiczenia, malowanie, relaks. teraz panicznie boję się powrotów do biura. rozmowy na kamerkach i przez telefon to coś idealnego dla mnie i dla mojej psychiki, która szybko się przemęcza podczas obcowania za długo z innymi ludźmi.

poniedziałek, 11 maja 2020

moja frustracja sięga zenitu dziś. sąsiad z góry nakurwia muzykę przy otwartym oknie prawie codziennie. wczoraj w godzinach 23-24 i potem znowu od 5 co mnie obudziło i już nie dałam rady usnąć.
boli mnie głowa i chce mi się płakać.
na wadze przedwczoraj 72,5. wczoraj 70,3. dzisiaj 72. mam wrażenie że co bym nie robiła, ile bym nie ćwiczyła i nie jadła to moja waga żyje własnym życiem.

w piątek postanowiłam się zmierzyć, może to będzie jakąś ostatnią marną resztką motywacji do czegokolwiek.